Tomek w grobowcach faraon?w
– I caly czas tam byles?
Chlopiec przestal juz jednak odpowiadac.
Zostawili go na razie w spokoju. Ubranego, nakarmionego i umytego zaproszono go wkrotce do kajuty kapitana, gdzie zebrani w skupieniu wysluchali burzliwej historii jego mlodego zycia.
Chlopiec urodzil sie w Belfascie w noc sylwestrowa na przelomie wiekow. Rodzina byla biedna. Wielu Irlandczykow emigrowalo wtedy za ocean. Ojciec i dziadek “pasazera na gape” poplyneli do Australii, gdzie znalezli zloto. Wrocili do ojczyzny, ale dziadek chlopca, wycienczony i schorowany, wkrotce umarl. Ojciec zas wplatal sie w jakies tajne zwiazki [34] i zginal w antybrytyjskich zamieszkach. I matka zostala sama, w biedzie, z gromadka dzieci.
– Ja to – kontynuowal maly Irlandczyk -ja to bylem najstarszy… Tata i dziadek opowiadali mi, jak znalezli zloto. Jak znalezli zloto, to bylo w domu dobrze. Jak dziadek umarl i tata, to bylo niedobrze.
Smuga, zasluchany jak i inni, szukal czegos goraczkowo w pamieci. W pewnej chwili wstal i wzial do reki fotografie, ktora znaleziono w torbie uciekiniera. Dlugo sie w nia wpatrywal. Zamknal oczy i skupil mysli, ukrywajac twarz za oslona dloni. Tymczasem maly snul dalej swe wspomnienia:
– To ja sobie pomyslalem, ze tez znajde zloto w Australii i znow bedzie u nas dobrze. I wyruszylem w droge.
I poplynela opowiesc o promie, ktorym dostal sie do Anglii, o sprytnym wtargnieciu na poklad brytyjskiego parowca… Historia brzmialaby niewiarygodnie, gdyby nie opowiadal jej naoczny swiadek I bohater.
Smuga raz jeszcze spojrzal na fotografie. “Skad znam te twarze?”
– koncentrowal wzrok to na jednej, to na drugiej sylwetce mezczyzny. Obaj wysocy, smukli, z jasnymi brodami w ciemnych garniturach. Podobni do siebie niemal jak bracia.
– Gdzie, mowisz, znalezli zloto? – przerwal chlopcu.
– W Australii – odparl tamten – to ja przeciez mowilem…
– W Australii… W Australii… – powtorzyl w skupieniu Smuga. A czy ty… – w tonie, jakim wypowiadal te slowa, bylo cos takiego, ze obecni odczuli, iz dzieje sie cos niezwyklego. – Czy ty, chlopcze – powtorzyl Smuga – nie nazywasz sie… O’Donell? Zapanowalo zdumione milczenie, ktore przerwal nie mniej niz inni zdziwiony maly Irlandczyk.
– To ja, prosze pana. Tak, to ja nazywam sie Patryk O’Donell!
– A to twoj ojciec i dziadek – Smuga wskazal na fotografie.
– Tak. A to mama i moi bracia, i moje siostry. A tutaj to ja! – dodal chlopiec.
Smuga zapalil fajke, usadowil sie wygodniej na twardym waskim krzeselku i zaciagnal dymem.
– Coz – zaczal – niezbadane sa sciezki ludzkiego losu. Widzisz, Patryku, znalem twojego ojca i dziadka. Poznalismy sie w australijskim buszu, gdzie wraz z przyjaciolmi lowilem dzikie zwierzeta dla ogrodu zoologicznego. Twoi bliscy zostali uwiezieni przez bandytow, ktorzy chcieli ich obrabowac. Udalo nam sie im pomoc [35] .
Maly Patryk przysluchiwal sie temu z wypiekami na twarzy, wspominajac wieczorne gawedy ojca i dziadka, ktorzy tak cieplo opisywali tajemniczych, zyczliwych im lowcow zwierzat.
Kiedy w porze kolacji Smuga przekroczyl wraz z chlopcem prog jadalni, powitala ich huczna owacja na stojaco. Zatrzymali sie, obaj nieco zazenowani. Gdy usiedli przemowil kapitan:
– Panie i panowie! Pragne przedstawic bohaterow dnia. Oto panowie: Jan Smuga i Patryk O’Donell.
Po krotkich oklaskach uroczyscie wniesiono specjalne danie.
– Nasz kucharz, Chinczyk z pochodzenia, przygotowal to na czesc pana – wyjasnil kapitan. – Rano bylismy swiadkami niezwyklego polowu. To jest zarlacz sledziowy [36] , rekin o niezwykle smacznym i delikatnym miesie. Przez znawcow bywa ono nazywane morska cielecina – wyjasnial dalej kapitan. – Zachecam wszystkich do sprobowania. To prawdziwy smakolyk. Polecam zwlaszcza danie z pletw, specjal chinskiej kuchni.
Kolejnymi oklaskami nagrodzono kucharza, ktory tego wieczoru przeszedl samego siebie. Pod koniec kolacji pasazerowie zebrali dla malego Patryka wcale pokazna kwote na powrot do ojczyzny.
[34] Irlandia – od 1864 r. notuje sie tu odrodzenie zainteresowania celtycka przeszloscia. Powoduje to ozywienie uczuc narodowych i niepodleglosciowych oraz zwiazanych z tym nastrojow antybrytyjskich.
[35] Historia opowiedziana w powiesci Tomek w krainie kangurow.
[36] Zarlacz sledziowy (Lamna cornubica) – najczesciej spotykany rekin powierzchniowy; czasami wystepuje na glebokosciach ponizej 150 m. Bardzo drapiezny, zeruje zwykle w niewielkich stadach. Niekiedy atakuje podobno ludzi, zwlaszcza gdy znajduje sie w gromadzie. Przecietna dlugosc – 1,5 do 2 m, ale sa osobniki osiagajace 6 m.