Dzie? ?mierci
Skończyłam kawę żałując, że nie ma więcej kanapek.
– Czy zbiorniki mogły wybuchnąć przez przypadek?
– Wszystko jest możliwe.
Strzepnęłam okruchy z kurtki i pomyślałam o ciastkach LaManche'a. Ryan wyciągnął z torby chusteczkę i mi ją podał.
– No dobrze. Ogień zaczął się w kilku miejscach i znaleźliście substancję rozprzestrzeniającą. A więc podpalenie. Dlaczego?
– Nie mam pojęcia. – Wskazał torbę ze szczątkami. – Kto to jest?
– Też nie mam pojęcia.
Ruszył na górę, a ja powróciłam do pracy. Szczęka jeszcze nie wyschła, więc zajęłam się czaszką.
Mózg zawiera duże ilości wody. Pod wpływem ognia zaczyna się gotować i zwiększa swoją objętość, budując w czaszce ciśnienie hydrostatyczne. Przy odpowiednio wysokiej temperaturze sklepienie czaszki może pęknąć albo nawet eksplodować. W tym przypadku nie było aż tak źle. Chociaż nie było twarzy i kość zewnętrzna uległa zwęgleniu i złuszczeniu, większe segmenty czaszki zostały zachowane. Trochę mnie to dziwiło, ogień był przecież tak potężny.
Kiedy usunęłam błoto i popiół i przyjrzałam się bliżej, znalazłam wytłumaczenie. Przez chwilę nie mogłam oderwać wzroku. Odwróciłam czaszkę i zbadałam kość czołową.
Słodki Jezu…!
Wspięłam się po drabinie i wystawiłam głowę w kuchni. Ryan stał przy kontuarze i rozmawiał z fotografem.
– Lepiej zejdź na dół – powiedziałam.
Obaj unieśli brwi i wskazali na siebie.
– Obaj chodźcie.
Ryan odstawił styropianowy kubek.
– Co jest?
– Ten już nie żył, kiedy wybuchł pożar.